🇵🇱 [Futbol] Ekstraklasa, polska piłka, piłkarze...
-
Cracovia w wyrównanym spotkaniu wykazała się świetną skutecznością (5 celnych strzałów/3 gole) w szczególności pod koniec meczu 87 (Loshaj) 91 min (Thiago) Natomiast „Jaga” trafiła tylko raz na sześć, w ostatnich pięciu meczach wygrali zaledwie raz. -
Derby „Śląska” na remis, bez fajerwerków. Dużo prób, ale nie celnych. Patrząc na statystyki to Górnik może być zadowolony z wywalczonego punktu. -
Wyniki ostatnich trzech spotkań 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Tabela
-
Nuda wieje nudą. Mam propozycję na Typera w kwarantannie. Można obstawiać trzy mecze dziennie, jakie tylko chcecie bez granic, w końcu jesteśmy obywatelami świata nawet ligę Albańską. Tutaj można zobaczyć www.flashscore.pl „co jest grane” Start 15 Listopada, jeśli jesteście ze mną?
-
@Dino-Ligenza fajny pomysł. Ale może warto otworzyć osobny temat dla typera, aby nie zaśmiecać tego wątku? Co na to administracja? @Dovco_HandF
-
@Dino-Ligenza kiedyś było coś takiego jak typeriada, jak dobrze pogrzebiesz w forum to znajdziesz
-
@ToomAnyWays Dzięki, poszukam
-
Po przerwie na reprezentację, powróciła nasza ukochana Ekstraklasa! Wczoraj odbyły się 2 mecze, w obu z nich nie zabrakło ani bramek, ani wielkich emocji.
W pierwszym meczu zmierzyły się ze sobą Lechia Gdańsk oraz Śląsk Wrocław. Kluby, których kibice żyją od wielu lat w zgodzie. Podczas gdy wielu znajomych z obu miast piło za przyjaźń, na boisku trwała walka o każdy centymetr. Pierwsi na prowadzenie wyszli wrocławianie. Wrocławianie popisali się kilkoma świetnymi podaniami, a bramkę po asyście Praszelika zdobył Robert Pich w 20. minucie. Gdańszczanie wyrównali w 56. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne, piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców, przejął ją Conrado i płaskim strzałem w prawy róg doprowadził do remisu. Podbudowana Lechia konstruowała kolejne ataki i przyniosło to efekt w 66. minucie. Strzelec pierwszej bramki, Conrado posłałm płaskie dośrodkowanie na bliższy słupek, a piłkę do bramki skierował Flavio Paixao, który mimo swojego wieku, nadal jest gwarancją kilkunastu bramek w sezonie. Ale to nie był koniec emocji! W 79. minucie przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się napastnik "Wojskowych", Bartłomiej Pawłowski. Jednak ostatnie słowo należało do gdańszczan. Kolejny raz błysnął Conrado, który wyłożył piłkę Łukaszowi Zwolińskiemu, a napastnik Lechii Gdańsk strzałem w krótki róg umieścił ją w bramce. Wynik końcowy to 3:2 dla Lechii Gdańsk.
Skrót spotkania
-
W drugim piątkowym meczu PKO BP Ekstraklasy, rewelacja początku sezonu - Górnik Zabrze, podejmował Piast Gliwice. Były to tzw. "Małe Derby Śląska", a jak wiadomo, takie mecze rządzą się swoimi prawami. Tak było również wczorajszego wieczoru. Ale po kolei. Faworytem meczu była drużyna z Zabrza, która zajmowała 3. miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów. Na przeciwnym biegunie znajdowała się drużyna z Gliwic. Mistrz Polski 2018/2019 fatalnie rozpoczął obecny sezon, w 8 meczach notując 2 remisy i 6 porażek. Z takim bilansem gliwiczanie okupowali ostatnie miejsce w tabeli i tylko nieliczni stawiali na zwycięstwo Piasta w piątkowym spotkaniu. W 15. minucie blisko wyjścia na prowadzenie byli zabrzanie, ale na posterunku był Frantisek Plach i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Blisko zdobycia gola w 28. minucie był Dominik Steczyk, ale piłka po jego strzale przeszła minimalnie obok słupka. Jednak co się odwlecze... W 29. minucie Piast wyszedł na prowadzenie. Fatalny błąd obrony Zabrzan wykorzystał Jakub Świerczok, który przerzuciłem piłkę nad interweniującym Martinem Chudym. W 40. minucie blisko podwyższenia wyniku był Sebastian Milewski. Pomocnik najpierw ograł Michała Rostkowskiego, następnie minął Chudego, po czym oddał strzał na bramkę. Piłka jednak do niej nie wpadła, na ok. 5 metrze została wybita przez Rostkowskiego. Bramkę na 2:0 dla gliwiczan zdobył Sebastian Milewski, który popisał się pięknym strzałem z woleja. Asystę przy tej bramce zaliczył Martin Konczkowski. Była już 66. minuta, a na tablicy widniał wynik 0:2. Wściekli zabrzanie rzucili się do ataku. W 69. minucie bliski zdobycia bramki kontaktowej był Roman Prochazka, ale na posterunku był niezawodny Plach. Co nie udało się Prochazce, udało się niezawodnemu Jimenezowi. W 71. minucie Filip Bainovic posłał kapitalne podanie do napastnika Górnika, który urwał się obrońcom Piasta i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gości. Mimo kolejnych prób zabrzan, wynik nie uległ już zmianie i sensacja stała się faktem. Piast odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie i opuścił ostatnie miejsce w tabeli, a jego miejsce zajęła Stal Mielec.
Skrót meczu
Tabela PKO BP Ekstraklasy po piątkowych meczach
-
W pierwszym sobotnim spotkaniu Zagłębie Lubin podejmowało beniaminka z Mielca. Faworytem spotkania była drużyna "Miedziowych", która w 8 rozegranych meczach zdobyła 14 punktów, natomiast Stal Mielec w dziewięciu meczach uzbierała zaledwie 5 punktów. Lubinianie na prowadzenie wyszli w 16. minucie. Piłkę nad obrońcami przerzucił 20-letni Łukasz Poręba, przejął ją Kacper Chodyna i strzelił po ziemi, tuż obok nogi bramkarza Stali. W 20. minucie "Miedziowi" mieli szansę podwyższyć prowadzenie, ale mielczan przed utratą bramki uratował bramkarz Rafał Strączek. Dalsze ataki drużyny z Dolnego Śląska dały afekt w 34. minucie. Złe przyjęcie piłki tuż przed polem karnym Macieja Domańskiego skończyło się jej utratą, po czym w pole karne dośrodkował ją Guldan, a tam głową do bramki skierował ją Sasa Balic. Pomocnik Stali Mielec zrehabilitował się 3 minuty później strzelając bramkę kontaktową. Był to jego trzeci gol w sezonie, a bramka w dzisiejszym meczu na pewno będzie aspirowała do miana "Bramki kolejki". O to samo wyróżnienie powalczy jego kolega z drużyny, Petteri Forsell. Fiński pomocnik, znany z występów w Miedzi Legnica i Koronie Kielce, znów o sobie przypomniał. Rzut wolny z okolic 28 metra, przepiękne uderzenia i piłka znalazła się w siatce. Wielu zarzuca mu nadwagę, ale nie można odmówić mu jednego - potrafi uderzyć piłkę z rzutu wolnego. Więcej bramek w tym meczu nie zobaczyliśmy i obie drużyny po tym meczu, dopisują sobie po jednym punkcie. Zagłębie zajmuje 6. miejsce, tracąc zaledwie 2 "oczka" do najniższego stopnia podium. Natomiast beniamiek z Mielca nadal walczy o utrzymanie.
Skrót meczu
-
@Damian_Skinek Kapitalna robota! Dzięki, nadal mogę się obijać
-
@Dino-Ligenza jak tylko czas pozwoli to będę tworzył takie opisy. Gdy będzie go mniej to będą tylko grafiki z wynikami i skrót.
-
@Damian_Skinek Spokojnie, tak tylu czytelników mamy, aż serwery osm się zawieszają.
-
W meczu kończącym sobotnie zmaganie w Ekstraklasie, Warta Poznań podejmowała Wisłę Kraków. Trudno było wskazać jednoznaczego faworyta tego, spotkania. Obydwie drużyny zgromadziły do tej pory tyle samo punktów. Pierwsi bramkę zdobyli Wiślacy. Do dośrodkowania z rzutu wolnego najwyżej wyskoczył bośniacki obrońca Adi Mehremic, który uderzył piłkę głową. Interweniować próbował Adrian Laskowski, jednak piłka po odbiciu się od nogi pomocnika Warty wpadła do bramki. Szansę na wyrównanie rezultatu poznaniany otrzymali w 27. minucie. Wtedy to jeden z zawodników Wisły odbił piłkę ręką i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł doświadczony obrońca, Łukasz Trałka, jednak fatalnie przestrzelił. Kolejne bramki oglądaliśmy dopiero w drugiej połowie. Pierwsza z nich padła w 47. minucie. Znakomite podanie Czyżyckiego na bramkę zamienił obrońca Warty, Jan Grzesik, który strzałem po ziemi w długi róg pokonał bramkarza gości. Zwycięstwo gospodarzom zapewnił w 59. minucie Mateusz Kuzimski. Napastnik Warty dopadł do piłki zagranej w pole karne, i mimo prób interwencji obrońców Wisły, skierował ją do bramki. Tym samym poznaniacy odnieśli 4 zwycięstwo w sezonie i awansowali na 8. miejsce w tabeli. Wisła Kraków z dorobkiem 10 punktów zajmuje miejsce 12.
Skrót meczu
-
Niedzielne spotkanie Mistrza Polski ze zdobywcą pucharu i superpucharu? Ależ skąd! To na pojedynek sensacyjnego lidera, Rakowa Częstochowa z jedynym reprezentantem Polski w europejskich pucharach - Lechem Poznań, wyczekiwali kibice piłki nożnej w całej Polsce. Po stronie gospodarzy - Pedro Tiba, Jan Sykora, Jakub Moder, Mikael Ishak, Daniel Ramirez. W drużynie gości - Ivi Lopez, Oskar Zawada, Marcin Cebula. Taka obsada niedzielnego spotkania gwarantowała nam wielkie emocje. I bohaterzy niedzielnej batalii nie zawiedli kibiców spoglądających w monitory telewizorów, komputerów i telefonów. Takie mecze w polskiej Ekstraklasie zdarzają się rzadko, ale gdy już do nich dojdzie to wspominamy je miesiącami, a nawet latami. Pierwsi na prowadznie wyszli goście, po przepięknej akcji 4 zawodników. Najpierw Maciej Wilusz otrzymał podanie przy linii autowej na środku boiska, posłał piłkę w pole karne, gdzie głową zgrał ją Oskar Zawada, przejął ją Marcin Cebula, bez zastanowienia posłał ją między nogami Satki w kierunku niezawodnego Ivi Lopeza, a ten umieścił ją w siatce. 0:1! Ależ to była akcja! Po tej bramce, częstochowianie ruszyli do coraz śmielszych ataków, i tylko dobra postawa bramkarza gospodarzy uchroniła poznaniaków od straty bramki. Jednak nawet najlepszy bramkarz jest bezradny, gdy obrona nie jest w stanie powstrzymać ataków rywali. W 31. minucie Marcin Cebula zaliczył swoją drugą asystę w tym meczu, a piłkę do bramki z około 3 metrów skierował Oskar Zawada. Lechici mogli tylko bezradnie spoglądać na cieszących się zawodników Rakowa. Jednak w takich meczach trzeba być skoncentowanym od początku do końca. Raków przekonał się o tym już minutę po strzeleniu drugiego gola. Dosrodkowanie w pole karne posłał Michał Skóraś, a tam czekał już Mikael Ishak, ktory umieścił ją w bramce gości, i było już tylko 1:2. W 40. minucie spotkania mogło być 3:1 dla Rakowa, jednak świetną okazję do zdobycia gola zmarnował Oskar Zawada. Od początku drugiej połowy Lech rzucił się do ataków. Minęło ledwie 16 sekund, a piłkę w pole karne dośrodkowywał Skóraś, ta odbiła się jeszcze od nogi zawodnika Rakowa, i gdyby nie interwencja bramkarza gości, mielibyśmy remis. Chwilę później poznaniacy przeprowadzili kolejną akcję, piłkę w pole karne próbował dośrodkować Sykora. Przeszkodził mu w tym Maciej Wilusz, jednak zrobił to ręką i sedzia bez żadnych wątpliwości wskazał na "11". Do piłki podszedł Jakub Moder i umieścił piłkę w bramce. W 52. minucie było już 3:2 dla Poznanian! Dośrodkowaną w pole karne piłkę przejął Ramirez i kapitalnym strzałem w długi róg nie dał szans Jakubowi Szumskiemu. 2 bramki w zaledwie 4 minuty i to już na samym początku drugiej połowy meczu zwiastowały nam szalony mecz do samego jego końca. Jak wiemy z doświadczenia takie mecze często roztrzygają się w samych końcówkach. I tak było rownież tym razem. W 80. i 83. minucie Raków przeprowadził łącznie 4 zmiany i właśnie jedna z nich okazała się t trafną. Damian Szelągowski - zaledwie 18-letni pomocnik przebojem wdarł się w pole karne poznaniaków i na minutę przed końcem spotkania doprowadził do wyrównania! Raków nadal jest liderem, jednak może stracić tą pozycję na rzecz Legii, która właśnie rozgrywa swoje spotkanie w Krakowie. Lech zajmuje dopiero 10 lokatę.
Skrót meczu
-
Niedzielny mecz w Krakowie rozpoczynał się kilka godzin po ostatnim gwizdku w Poznaniu i szczerze mówiąć - wynik tego spotkania interesował tylko najzagorzalszych fanów obu drużyn. Cała reszta nadal dyskutowała o tym co wydarzyło się w stolicy Wielkopolski i czy Marek Papszun zastąpi Jerzego Brzęczka na stanowisku selekcjonera. Pierwszą szansę na zdobycie bramki mieli gospodarze, ale na raty obronił Cezary Miszta, który tego dnia zastąpił Artura Boruca. Legia odpwowiedziała w 14. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę wślizgiem do bramki próbował skierować Paweł Wszołek, ale skutecznie interweniował bramkarz "Pasów". Kolejną szansę "Wojskowi" stworzyli sobie w 18. minucie, ale po strzale głową Kaputski pewnie interweniował Karol Niemczycki. Krakowianie odpowiedzieli uderzeniem Siplaka w 29. mincucie, ale na posterunku był Miszta i nadal nie oglądaliśmy bramek. Taki stan utrzymał się do końca pierwszej połowy. Tuż po przerwie gola mogli strzelić goście. Filip Mladenovic podciął piłkę nad bramkarzem, ale Cracovię uratowała poprzeczka. Kilka minut później gopsodarze nie mieli już tyle szczęścia. Legia przejęła piłkę w okolicach 30 metra swojej połowy i wyszła z kontratakiem. Piłkę w pole karne Cracovii dośrodkował Juranovic, gdzie czekał już Mladenovic. Serbski obrońca pewnie posłał piłkę między nogami bramkarza Cracovii i mógł unieść ręce do góry w geście radości. W kolejnych minutach obie drużyny stworzyło sobie po jednej sytuacji zo zdobycia bramki, ale na posterunkach byli obaj bramkarze. Mecz zakończył się wynikiem 0:1 i w sporych kontrowersjach. W ostatniej akcji meczu piłkę ręką zagrał w swoim polu karnym Pekhart, jednak sędzia mimo analizy VAR nie podyktował rzutu karnego. Po meczu w internecie zawrzało, wielu ekspertów zabrało głos w tej sprawie i nasuwa się jedno pytanie: Czy obecne przepisy dotyczące dotknięcia piłki w swoim polu karnym są poprawne, skoro jedną akcję można interpretować na kilka sposobów? Takim dyskusjom nigdy nie będzie końca, ale nie zmieni to wyniku niedzielnego spotkania. Legia wygrała w Krakowie 1:0 i awansowała na fotel lidera ekstraklasy.
Skrót meczu
-
Dwa mecze w jeden weekend meczowy? Taki rozkład miał Piast Gliwice. W piątek rozgrywalki zaległy mecz 9. kolejki na wyjeździe w Zabrzu, a dziś mierzyli się w meczu u siebie z Lechią Gdańsk. W obu tych spotkaniach Piast był skazywany na porażkę, jako że do tej pory ani razu nie zdobył kompletu punktów w sezonie 2020/2021. Jednak jak wiemy, piłka bywa nieprzewidywalna, i po końcowym gwizdku poniedziałkowego spotkania Gliwiczanie mają na swoim koncie 2 pierwsze zwycięstwa w sezonie. Po piątkowej wygranej w Zabrzu, dziś Piast pokonał u siebie Lechię Gdańsk 2:0. Pierwszą bramkę zobaczyliśmy po upływie zaledwie 3 minut. Faulowany w polu karnym był Steczyk, do wykonania rzutu karnego podszedł Jakub Świerczok i strzałem po ziemi pokonał bramkarza gości. Podrażnieni gdańszczanie rzucili się do odrabiania strat ale najpierw w 13. minucie interweniował Plach, a 5 minut później strzał Saiefa trafił w poprzeczkę. Jako, że niewykorzystane sytuację lubią się mścić, z tego prawa skorzystali gospodarze. W 32. minucie piłkę w pole karne dośrodkował Badia, a tam głową do bramki skierował ją Jakub Czerwiński. Goście nie ustawali w atakach, a najgroźniejszy z nich miał miejsce w 40. minucie. Zza pola karnego uderzał Kałuziński, piłkę odbił Plach, a następnie została wybita przez obronę. W drugiej połowie zobaczyliśmy tylko dwie groźne akcje, obie po stronie gości. Jednak za każdym razem na posterunku był bramkarz Piasta. Ostatnią szansę na bramkę Leciści mieli w 92. minucie meczu. Strzał zza pola karnego oddał Jaroslav Mihalik, jednak wślizgiem zablokował ją Konczkowski. Goście domagali się rzutu karnego, dopatrzyli się bowiem ręki u zawodnika gospodarzy, jednak analiza VAR wykazała, że piłka odbiła się od pleców obrońcy Piasta. Oba spotkania Piasta pokazały nam, jak bardzo nieprzewidywalna jest polska liga. Zespół bez zwycięstwa w 8 meczach, pokonuje w ciągu kilku dni zespoły z miejsc odpowiednio 3. i 4. Dzięki temu były Mistrz Polski opuścił ostatnie miejsce w tabeli, jednak ma nad nim zaledwie 2 punkty przewagi i nadal musi walczyć o każdy punkt. Gdańszczanie pozostają na 4. miejscu w tabeli.
Skrót meczu
-
W meczu kończącym 10. kolejkę Ekstraklasy zmierzyły się Jagiellonia Białystok oraz Wisła Płock. Ko(s)miczny mecz - tak można nazwać poniedziałkowe spotkanie. Pierwsza bramka padła w 13. minucie, a dziś widziała ją już cała Polska. Tak ustawionego muru nie widziano chyba w żadnym meczu na świecie. 7 zawodników w murze, jeden leżący tuż za murem, dwóch po prawej stronie(patrząc od strony strzelającego). A po lewej stronie? Dwóch zawodników gospodarzy, którzy nie byli kryci przez nikogo. Skończyło się tak, jak każdy się spodziewał. Podanie do jednego z niekrytych zawodników i bramka na 1:0. 3 minuty później było już 2:0, a bramka również padła w sposób komiczny. Najpierw rzut z autu dla Jagielloni, z którego zawodnik gospodarzy podał do piłkarza Wisły, ten natomiast oddał ją niemal za darmo Prikrylowi, który popędził z nią w kierunku pola karnego, tam wyłożył ją Imazowi, a ten strzałem po ziemi pokonał bramkarza gości. Trzecia bramka padła tuż po przerwie. Długa piłka kierowana do Prikryla, ten zgrał ją piętką do Puljicia, a napastnik gospodarzy pewnie pokonał bramkarza. Wisła odpowiedziała w 51. minucie, a bramkę zdobył 18-letni pomocnik płocczan Dawid Kocyła. Jednak nie przyniosła ona zrywu gości, a wręcz przeciwnie. 10 minut później bramkę na 4:1 dla gospodarzy zdobył Martin Pospisil, wykorzystując nie pierwszy w tym meczu błąd zawodnika gości. W 66. minucie Jagiellonia zabawiła się z obroną Wisły, a swoją trzecią bramkę tego zdobył Jakov Puljic. Drużynę z Płocka było stać na strzelenie jednej bramki, a jej autorem był Damian Rasak. Sam mecz nie zachwycał, pełno w nim było błędów, głównie po stronie drużyny gości. Wysokie zwycięstwo Jagielloni poprawiło nastroje kibiców z Białegostoku, po ostatnich trzech wyjazdowych porażkach. Jagiellonia z dorobkiem 14 punktów awansowała na 8. miejsce w tabeli. Wisła Płock z 9 punktami na koncie zajmuje miejsce 13.
Skrót meczu
-
Wczoraj rozegrany został zaległy mecz Ekstraklasy. Podbeskidzie pokonało 2:1 Zagłębie Lubin i zdobyło ważne 3 punkty w walce o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. "Miedziowi" tym samym nie wykorzystali możliwości awansu na 3. miejsce w tabeli. Tabela nadal jest niepełna, zostały jeszcze 2 mecze zaległe do rozegrania.
Skrót meczu
Tabela PKO BP Ekstraklasy
Najlepsza jedenastka 10. kolejki
-
Wyniki i skróty piątkowych spotkań PKO BP Ekstraklasy.